Boniek pod ostrzałem trudnych pytań. Straszy adwokatem.

Jeden ze znanych dziennikarzy śledczych, Piotr Nisztor, wziął pod lupę działalność Zbigniewa Bońka. Co się okazało? Jest sporo niejasności, nieuzasadnionych związkowych wydatków i oczywiście odwracanie kota ogonem przez Prezesa PZPN, który straszy Nisztora adwokatem.
Wątpliwości dotyczące działalności Bońka nie są niczym nowym. Sami wspominaliśmy o uchylaniu się przez związek od ujawnienia, na co przeznaczył dotację państwowa w wysokości 43 mln złotych w latach 2009-2016 (http://drybler.com/2017/12/07/gdzie-sie-podzialy-43-miliony/). Ponadto wiele osób pamięta jeszcze zarzuty z 2000 r. wobec wiceprezesa ds. marketingu, Zbigniewa Bońka, dotyczące sprzedaży praw telewizyjnych do pokazywania Ekstraklasy na rzecz Canal plus. Jakby to delikatnie ująć? Jeden z kanałów telewizyjnych był bardzo ostentacyjnie faworyzowany przez związek.
Nisztor jest znanym dziennikarzem śledczym. Na łamach Rzeczpospolitej opublikował w lipcu 2008 artykuł ujawniający nagranie rozmowy, która miała stanowić dowód na złożenie przez prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego propozycji korupcyjnej jednemu z przedsiębiorców. Ponadto jest jedną z osób, która ujawniła nagrania tzw. „afery podsłuchowej”, która przyczyniła się do utraty władzy przez Platformę Obywatelską. Miłośnicy książek mogą go kojarzyć również z biografii Kulczyka.
Jakie to trudne pytania stawia Nisztor Prezesowi PZPN? W poniedziałek w najnowszym wydaniu Gazety Polskiej pojawił się artykuł „Finansowe tajemnice PZPN”, w którym trafiamy na takie kwiatki: „Mimo publikowanych co roku sprawozdań finansowych, nie wiadomo gdzie trafiają miliony z piłkarskiego związku, a także jak wygląda współpraca z niektórymi firmami m.in. ze spółką Lagardere Sports Poland kierowaną przez byłego esbeka, czy bydgoską firmą Mikrotel należącą do rodziny prezesa PZPN”. Dziennikarz opublikował również na swoim Twitterze rejestr korzyści jednego z parlamentarzystów, z którego wynikało, że koszty jego dwutygodniowego pobytu na Mistrzostwach Europy w Francji pokrył PZPN. A tam poseł miał doświadczyć: „Luksusowych hoteli, najdroższych restauracji i innych atrakcji”. Oczywiście na koszt związku (a może to za te wspomniane pieniądze z dotacji państwowych?). We wtorek dziennikarz przesłał Zbigniewowi Bońkowi pytania o szwajcarskie konto, pewną brytyjską spółkę i kilku zagranicznych biznesmenów. Wtedy został nastraszony adwokatem. Transparentność, jak się patrzy.
Najlepszym podsumowaniem zachowania Bońka są słowa Nisztora, który stwierdził: „Widać ze Boniek przyzwyczaił się, ze nikt nie zadaje mu trudnych pytań i „jeszcze oczekuje odpowiedzi”. Skandal! Hańba!”. Nic dodać, nic ująć.