Piłka nożna w Chinach jako element tzw. soft power

Chińczycy mają jedno wielkie piłkarskie marzenie – wygrać Mistrzostwo Świata w piłce nożnej. Chińczycy to naród znany z pracowitości i cierpliwości, konsekwentnie zmierzają więc do realizacji tej wizji. Wizji, która na dzień dzisiejszy jest abstrakcyjna, ale jak dobrze wiemy piłka nożna to sport nieprzewidywalny. Chińczycy zakwalifikowali się do finału Pucharu Świata tylko raz w historii – w 2002 roku, toteż awans Korei Północnej w 2010 na Mistrzostwa był upokorzeniem dla władzy Państwa Środka. Na zlecenie Xi Jinpinga powstał 50-punktowy plan rozwoju futbolu w kraju. Zakłada on m.in. kandydaturę do organizacji mundialu 2026 lub 2030 roku, utworzenie około 140 tys. boisk, obowiązkową naukę futbolu w szkołach oraz przeznaczenie zawrotnych kwot na rozwój tego sportu.
Chinese Football Association Super League to najwyższa liga piłkarska w Chinach, która powstała w 2004 roku. Rozgrywana jest systemem wiosna – jesień, każdy z każdym dwukrotnie. Pierwszym sponsorem ligi była znana marka Siemens, lecz ze względu na ustawianie meczów zdecydowała się odciąć od promocji ligi. W oficjalnym komunikacie podano jako przyczynę zerwania umowy “zmianę wizji rynku”. Afera „czarnych gwizdków” odcisnęła się mocno na historii piłki nożnej w Chinach, 22 osoby zostały skazane na więzienie. Warto dodać, że korupcja jest tam karana nawet karą śmierci. Oczyszczenie z przekrętów w świecie chińskiego futbolu miało dać dodatkowego kopa do ruszenia skostniałej machiny.
W 2005 roku zabrakło sponsora chińskiej ligi, rok później podjęto współpracę z iPhox, następnie z Kingway. Kasa od sponsorów to oczywiście jedynie dodatek do strumieni pieniędzy wypłacanych ze skarbca Xi Jinpinga w ramach gospodarki centralnie planowanej. Piłkarze w Chinach otrzymują stosunkowo wysokie wynagrodzenie i oferowane są wysokie kwoty za transfery. Wielu piłkarzy znanych w Europie przyjeżdża tu na bogatą, piłkarską emeryturę i to niekoniecznie po trzydziestce!
Obecnie chińscy przedsiębiorcy posiadają udziały w kilkunastu klubach zagranicznych, m.in.: AC Milan, Manchester City, Inter Mediolan, West Bromwich Albion, Olympique Lyon, Aston Villa, Wolverhampton, Atlético Madryt, Birmingham City, Espanyol, FC Sochaux, Den Haag, Auxerre, Slavia Praga czy OGC Nice. Jedną z najdroższych transakcji dokonanych przez chińskich inwestorów było kupno za 378 mln euro, udziałów w Manchesterze City przez China Media Capital. Pieniądze jednak to nie wszystko. 100 mln euro rocznej pensji netto nie skusiło takiej gwiazdy jak Ronaldo. Chińskiemu futbolowi brakuje tego czegoś – tradycji, historii i elitarności.
Niewątpliwie inwestycja w sport jest fundamentem polityki soft power. Chiny starają się wzmocnić nie tylko swój zewnętrzny wizerunek, ale również wzmacniają poczucie dumy i wartości wśród własnych mieszkańców. Piłka nożna jest tam elementem polityki, który ma wyższe cele niż trofea. Dopóki będzie się wpisywała w strategię władzy, dopóty będzie finansowana i wspierana przez plany i pieniądze podatników. Jeżeli kolejny przywódca demokracji ludowej uzna tą dyscyplinę jako drugorzędny aspekt soft power, jej rozwój może zostać gwałtownie zahamowany. Pozostaną niespełnione oczekiwania, odcięty zostanie dopływ pieniędzy, a obywatele stracą zainteresowanie meczami.
Ponadto rozwój piłki nożnej uzależniony jest od wzrostu liczby klasy średniej, mogącej zainwestować w bilety i chcącej uczestniczyć w tym sektorze usług. Bez znaczącego wzrostu dochodu per capita plan władzy Państwa Środka napotka przeszkody. Najwięcej dolarów zarabia się na umowach sponsorskich, zaraz po tym na sprzedaży gadżetów. Kto je będzie kupował? Póki co nic nie wskazuje na to aby europejski rynek futbolu mógł czuć się zagrożony. Futbolowy środek ciężkości nie przesuwa się tak szybko do Chin, jakby życzył sobie tego największy fan piłki nożnej w demokracji ludowej – Xi Jinping.
Mgr stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego – Patrycja Czekała