Catalunya no es Espana?

No i polityka dopadła piłkę. Chociaż jeżeli chodzi o FC Barcelonę, to ciężko mówić o jakiejś radykalnej odmianie. Wręcz przeciwnie, sam Arsene Wenger powiedział kiedyś, że FC Barcelona to najbardziej upolityczniony klub na świecie.
Zresztą powiedzenie „mes que un club”, nie wzięło się przecież z niczego. Postanowiliśmy przyjrzeć się trochę historii Katalonii, przyczynom jej dążeń niepodległościowych oraz ogromnej niechęci do państwa hiszpańskiego.
Katalonia to jeden z 17 autonomicznych regionów Królestwa Hiszpanii. Zajmuje obszar 32 000 km, czyli około 6% powierzchni Hiszpanii i ma prawie 8 mln mieszkańców co stanowi aż 16% ludności całego kraju. Symbolem Katalonii jest osiołek, który symbolizuje mądre, spokojne, lecz uparte dążenia do celu. Jest to przeciwieństwo symbolizującego Hiszpanię byka (głupiego, lecz silnego). Katalonia wypracowuje 19% PKB całej Hiszpanii przez co zmuszana jest do płacenia tzw. „janosikowego” na rzecz biedniejszych hiszpańskich regionów.
Obszar Katalonii po raz pierwszy pojawił się jako odrębna jednostka wraz z powstaniem hrabstwa Barcelony na początku IX wieku (wcześniej był zajęty w znacznej mierze przez Arabów, których wyparł częściowo słynny Karol Młot w 732 roku). W początkach swojego istnienia wchodziło w skład Marchii Hiszpańskiej, której zadaniem była walka z Maurami. W XII wieku Hrabstwo zostało objęte tą samą regułą królewską, co sąsiednie królestwo Aragonii, stając się znaczącą średniowieczną potęgą morską.
Katalonia była częścią Hiszpanii od jej powstania w XV wieku, kiedy król Ferdynand Aragoński poślubił królową Izabelę I Katolicką, dzięki czemu zjednoczyli swoje królestwa. Swoją drogą przydomek wspomnianej królowej, kłóci się trochę z jej katolickimi wartościami. Swoje życie Izabela poświęciła Bogu. Choć nie wstąpiła do klasztoru, postanowiła, że w jej kraju nie będzie heretyków. Żydzi, którzy żyli w Hiszpanii, zostali zmuszeni do przejścia na chrześcijaństwo, to samo z resztą dotyczyło muzułmanów, którzy nazywani byli z tego tytułu „przechrztami”. Jak podają dzisiaj hiszpańscy historycy, za panowania Izabeli i Ferdynanda życie na stosie straciło ponad 2 tys. osób, a na mocy tzw. edyktu o wygnaniu kraj opuściło około 100 tys. Żydów. Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że pomimo pozbawienia życia dużej ilości osób, do dnia dzisiejszego w Hiszpanii nie mówi się negatywnie o tej znamienitej parze królewskiej. Zupełnie inaczej natomiast przyjęte zostało palenie na stosie heretyków przez ich wnuczkę i angielską królową Marię I Tudor, która ze względu na to została nazwana „Krwawą Marią”.
Od końca XIX wieku, wraz z katalońskim odrodzeniem narodowym, zaczęły narastać tendencje autonomistyczne. W 1914 r. cztery okręgi (deputacje) katalońskie (Barcelona, Tarragona, Girona i Lleida) utworzyły związek. Jakkolwiek jego kompetencje nie wykraczały poza kompetencje okręgów, utworzenie Związku miało duże znaczenie symboliczne. Przywrócono wówczas Kortezy Katalońskie, które składały się z katalońskich deputowanych do Kortezów Generalnych Hiszpanii. Ustanowiono rząd, na którego czele stał prezydent. Lokalny rząd przywrócił używanie języka katalońskiego. Po upadku dyktatury w 1930 r., Hiszpanie zgodzili się przyznać Katalonii autonomię w ramach republiki.
Przełomowym momentem, który doprowadził do powstania ogromnego krateru pomiędzy Katalonią a Hiszpanią była wojna domowa, która wybuchła w 1936 roku. Główny przywódca gen. Franco i jego wojska walczyły z lewicowym rządem hiszpańskim i wspierającymi go siłami (republikanami, komunistami, socjalistami). Wojna wybuchła poprzez powstanie, a siłom powstańców przewodzili Emilio Mola i José Sanjurjo. Kiedy drugi z generałów zginął, Mola chciał wypełnić stanowisko po swoim koledze i powołał na nie Francisco Franco, który niesamowicie gardził komunistami a Katalonia dawała właśnie im schronienie. Jego zdaniem ta wojna była krucjatą chrześcijańską przeciwko komunizmowi, w czym nie trudno odmówić mu przynajmniej częściowo racji. W 1938 roku wojska generała Franco wkroczyły na terytorium Katalonii. W wyniku działań wojennych wielu Katalończyków zostało zabitych, a w styczniu 1939 roku armia wkroczyła do Barcelony. Jeszcze przed końcem wojny generał wydał dekret znoszący autonomię Katalonii.
Bezpośrednimi ofiarami wojny domowej byli również działacze FC Barcelony. Na początku wojny prezes Barcelony, Josep Sunyol, został wezwany do Madrytu na posiedzenie piłkarskiej federacji. Po wyjeździe z miasta, jego samochód został zatrzymany. Sprawdzono dokumenty prezesa i trzech towarzyszących mu osób, a potem ich zamordowano.
W 1940 roku, na osobisty rozkaz Franco, zmieniono nazwę klubu z angielsko brzmiącej Football Club Barcelona na hiszpańską nazwę – Club del Futbol Barcelona. Z Generałem Franco i FC Barceloną wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia. W 1943 roku FCB zmierzyła się w finale Pucharu Generała (obecny Puchar Króla) w dwumeczu z Realem Madryt. Po zwycięstwie 3:0 w stolicy Katalonii, przed rewanżem piłkarzy gości odwiedził w szatni Franco. Powiedział piłkarzom Barcelony, że grają w piłkę tylko dzięki „łasce” władzy. Mecz zakończył się wynikiem 11:1 dla Realu
Często mówi się i pisze w katalońskich mediach, że obecne centralistyczne zapędy Madrytu przypominają Katalończykom czasy, kiedy Barcelona, będąca enklawą ruchów robotniczych, a następnie republikańskiego oporu, była ciemiężona przez reżim Franco. W czasach generała Franco zabraniano posługiwania się językiem katalońskim oraz prezentowania barw Katalonii. Największą wartością dla generała Franco było to, aby Hiszpania była „wielka, wolna i zjednoczona”. Nic innego go nie obchodziło. Jednym z nielicznych miejsc, gdzie Katalończycy z dumą mogli prezentować swoją tożsamość był stadion Camp Nou.
Katalończycy uwielbiają obnosić się ze swoimi symbolami, które odróżniają ich od reszty kraju. Niedawno symbolem Katalonii został osiołek, który symbolizuje mądre, spokojne, lecz uparte dążenia do celu. Jest to przeciwieństwo symbolizującego Hiszpanię byka (głupiego, lecz silnego). W Katalonii mówi się ponadto, że Hiszpanie mają corridę, a my „castells”. Jest to kolejny symbol odróżniający Katalończyków od Madrytu. „Castells” są to wieże budowane z ludzi. Tradycja ta pochodzi od końca XVIII wieku i narodziła się podczas procesji religijnych. Wieże wznoszą bezrobotni, pracownicy budżetówki i elita miasta z jego burmistrzem na czele. „Castells” to jest najprostszy archetyp równości społecznej. Pierwsze zawody w budowaniu wież z ludzi miały miejsce w Barcelonie na początku XX wieku. Obecnie najczęściej mają one miejsce w Tarragonie. Są tam organizowane w pierwszy weekend października w roku przestępnym.
Wracając do piłki, wszyscy zastanawiają się co dalej z FC Barceloną po ogłoszeniu niepodległości przez Katalonię? Prezes Katalońskiej Unii Związków Sportowych Gerard Esteva przyznał, że klub z Camp Nou mógłby decydować, w której lidze chce grać (określił to nawet jako luksus decydowania). Tutaj można odnaleźć podobieństwo do sytuacji z niedawnym rywalem Legii w rozgrywkach Ligi Europy. Sheriff Tiraspol, pomimo proklamowania niepodległości Naddniestrza występuje w lidze mołdawskiej. Sytuacja jednak jest w tym wypadku trochę inna, gdyż Mołdawianie nie uznają niepodległości wspomnianego obszaru geograficznego i przekonani są, że ostatecznie tereny te znajdą się we faktycznym władaniu ich państwa. Jeżeli chodzi natomiast o Królestwo Hiszpanii, może dojść do zgoła odmiennej reakcji. Jest spora grupa osób na szczytach władzy, które twierdzą, że jeżeli Katalończycy nie chcą funkcjonować w ramach państwa hiszpańskiego, to należy od nich całkowicie się odciąć. Oliwy do ognia dolała wypowiedź prezesa La Liga Javiera Tebesa, który stwierdził następująco: „Prawo w naszym kraju mówi jasno, że istnieje tylko jedno państwo niebędące Hiszpanią, którego drużyny mogą grać w La Liga i niższych ligach hiszpańskich. Jest to Andora”. Niewykluczone więc, że już w niedługim czasie najgroźniejszym zespołem z Katalonii, będzie jej reprezentacja. Trudno sobie wyobrazić ligę zbudowaną poza klubami z Barcelony na drużynach z Girony czy Tarragony.
W 1970 roku trzystu intelektualistów zamknęło się w klasztorze w Montserrat (położonym 35 kilometrów od Barcelony i pełniącym funkcję ośrodka tożsamości katalońskiej w XX wieku), protestując tym samym przeciwko skazaniu na śmierć sześciu członków baskijskiej organizacji ETA. Po wygraniu wojny domowej przez Franco, klasztor chronił katalońską kulturę oraz kataloński język. Jest on drugim najczęściej odwiedzanym przez pielgrzymów miejscem kultu religijnego w Hiszpanii, po Santiago de Compostela. Wiąże się z nim niesamowita historia. Od wielu lat tłumy pielgrzymów przybywają na górę, aby zobaczyć figurkę Czarnej Madonny – „Morenety”. Podobno w górach ukrył ją św. Piotr, a znalazł w IX wieku jeden z pasterzy. Pomimo tego, że Barcelona postrzegana jest obecnie jako miejsce „lewackich” poglądów, przyjaźnie nastawiona do przyjmowania uchodźców, to jeden z byłych biskupów Katalonii, Josep Torras i Bages, stwierdził na początku XX wieku, że: „Katalonia będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale”. Teraz wszystko zmierza ku temu, że powyższe słowa należy sparafrazować w ten sposób, że : „Katalonia będzie niepodległa albo nie będzie jej wcale”.