Kiełb zapewnia Lechowi zwycięstwo!

Lech Poznań pozostanie liderem przynajmniej do następnej kolejki. Poznaniacy nie bez problemów pokonali Koronę Kielce 1-0. Bohaterem spotkania znowu jednak mógł zostać sędzia.
Przypadkowa bramka Trałki po zamieszaniu po rzucie rożnym (Diaw pewnie troszkę żałuje, że nie miał tych parę centymetrów więcej) zapewniła Kolejorzowi cenne trzy punkty. Korona grała naprawdę dobrze, długimi momentami prowadziła grę, ale ewidentnie brakuje w tej drużynie napastnika. W 54 minucie szansę na wyrównanie miał Jacek Kiełb, jednak jego uderzenie z rzutu karnego było tak anemiczne, że Putnocky musiałby być zupełną fajtłapą żeby tego nie odbić.
Osobny akapit należy się parodyście biegającemu w czarnym trykocie, niejakiemu Stefańskiemu. Po zeszłotygodniowym popisie w Kielcach, gdzie nie zauważył interwencji ręką w polu karnym Tomasza Brzyskiego, dzisiaj wspomniany jegomość miał kolejny, kompromitujący błąd. Pomijamy już stykowe sytuacje, które były gwizdane nie wiadomo z jakiego klucza, ale tutaj sędzia mylił się raz w jedną, raz w drugą stronę. Jednak jak mógł nie zobaczyć zagrania ręką Żubrowskiego, to już chyba tylko on wie. Dobrze ustawiony, nikt mu nie zasłaniał pola widzenia, piłkarz robi tak ewidentny ruch ręką w kierunku piłki, że widać to było z drugiego końca stadionu. Stefański uznał natomiast, że było to…. No właśnie kurwa co to było według niego!? Przypadek? Zagranie klatką piersiową? Może po prostu według jego urojonych przepisów można od czasu do czasu zagrać piłkę ręką? Cyrk! Na szczęście tym razem wynik spotkania nie został wypaczony.
W drugim rozegranym dzisiaj spotkaniu, inaugurującym 9 kolejkę, Arka Gdynia zasłużenie podzieliła się punktami z Zagłębiem Lubin. Oba zespoły dały sobie po razie, stworzyły po kilka sytuacji, jednak zwycięstwo jednej z tych drużyn byłoby wysoce niesprawiedliwe. Chociaż cały czas zastanawiamy się co miał na myśli Świerczok w sytuacji sam na sam, w doliczonym czasie gry. Chyba próbował lobować, ale ręki sobie uciąć nie damy.
W Anglii pierwsze zwycięstwo w sezonie odniósł zespół Artura Boruca (cały mecz na ławie). Bournemouth pokonało Brighton 2-1, a na szczególne uznanie zasługuje wyrównująca bramka Wisienek (na poniższym filmie od 1:40).
Nie zmienia się sytuacja Igora Lewczuka w Bordeaux. Polski obrońca przesiedział kolejny mecz na ławce rezerwowych, a jego drużyna odniosła cenne zwycięstwo na wyjeździe z Tuluzą. Bramka Malcoma, palce lizać.