Siedem grzechów Legii Warszawa AD 2017

(Aktualizacja: tekst powstał przed informacją o zwolnieniu Jacka Magiery i Michała Żewłakowa z Legii)
Postanowiliśmy zebrać do kupy wszystkie błędy jakie popełniono w Legii. Błędy, które skutkowały spektakularnym zjazdem drużyny, która namieszała w grupie Ligi Mistrzów w zeszłym roku, a obecnie gra totalny piach i obrywa w lidze raz za razem.
Po pierwsze, sprzedaż kluczowych zawodników.
Rzućmy okiem na wyjściowy skład Legii w wygranym meczu Ligi Mistrzów ze Sportingiem w grudniu ubiegłego roku:
Malarz – Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan, Hlousek – Moulin, Kopczyński – Guilherme, Odjidja-Ofoe, Radović – Prijović
Nie minął rok od tamtego spotkania, a z Legii odeszło pięciu z jedenastu zawodników, którzy wybiegli wtedy na boisko w Warszawie. Radović jest co prawda w klubie, ale jego sportowa przyszłość stoi cały czas pod znakiem zapytania. Dodajmy do tego kontuzję Guilherme i brak porozumienia w sprawie jego nowego kontraktu i mamy to co mamy. Zespół został brutalnie osłabiony. Możnaby rzec – nie oni pierwsi, dlatego przechodzimy do kolejnego punktu…
Po drugie, wzmocnienia wątpliwej jakości.
Po solidnej wyprzedaży wypadałoby załatać dziury w skali jeden do jednego. Tym bardziej, że klub zarobił krocie, więc kasy nie powinno brakować. Kogo zatem sprowadza Legia? Kogoś o podobnej charakterystyce i przeszłości jak Vadis? A może jakiegoś supersnajpera ze słabszej ligi jak Prijovic czy Nikolic? Nie. Legia sprowadza nigeryjskiego, 26-letniego emeryta, który od roku nie grał w piłkę oraz dwóch napastników, którzy strzelili po golu na Euro i na tym skończyły się ich sukcesy – najpierw Necida, a potem Sadiku. Ponadto, na Łazienkowską przyjechał dawny znajomy Del Piero, który grał chyba w każdym istniejącym włoskim klubie oraz 31-letni wychowanek Wisły Kraków, który otwarcie przyznawał, że w Legii nigdy nie zagra. Na oddzielny punkt zasługuje jednak inny transfer „wojskowych”…
Po trzecie, tolerowanie zjazdu Artura Jędrzejczyka.
Co mecz przecieramy oczy ze zdumienia – jak to możliwe, że z walecznego i szybkiego bocznego obrońcy zostały jedynie wspomnienia. Artur jest głównym hamulcowym Legii, snuje się po boisku, podaje jedynie do tyłu, a w intensywności pressingu mógłby rywalizować z Maciejem Iwańskim. Tajemnicą nie jest także dodatkowe zajęcie kapitana Legii – inwestycja budowlana pod Częstochową, która ponoć bardzo go pochłania. W ocenie Dryblera, Artur Jędrzejczyk powinien zostać dla przykładu posadzony na ławce lub zesłany na jakiś czas do drużyny rezerw.
Po czwarte, fatalny dobór współpracowników.
O kiepskich transferach już wspominalismy. Ktoś jednak o tym decyduje, ktoś tych piłkarzy rekomenduje. Tak samo z przygotowaniem fizycznym. Gołym okiem widać, że zespół Legii jest kiepsko przygotowany kondycyjnie do sezonu. Ciężko się dziwić skoro osobą odpowiedzialną za te kwestie jest były trener personalny wyższych sfer oraz były trener pływaków.
Po piąte, żenujący konflikt właścicielski.
Nie będziemy już przytaczać kto, co i dlaczego. Z resztą bardzo mocno powątpiewamy w prawdziwość tego konfliktu, bo jego największym efektem było magiczne wyparowanie kasy za awans Legii do Ligi Mistrzów. Jest to bardzo śmierdząca sprawa, zważywszy chociażby na to, że jedna ze stron zatrudniła do tego sporu agencje PR. W ocenie Dryblera to najzwyklejsze biznesowe machloje, które łatwo było sprzedać w gazetach jako „konflikt właścicielski”.
Po szóste, niski poziom klubowego marketingu.
Spora grupa obecnych kibiców Legii w wieku 28-40 lat zakochało się bez pamięci w drużynie grającej w 1995 roku w Lidze Mistrzów. Na następny awans do elity legioniści musieli czekać aż 21 lat. Nie sposób wyobrazić sobie lepszej okazji do wzmożonej akcji marketingowej, dobrze przemyślanej i zaplanowanej. Co robi dział marketingu Legii? Wypuszcza kampanię pod nie do końca poprawnym stylistycznie hasłem „zawsze mocniej”, reklamując wybrane przez szefostwo koszulki meczowe – z pominięciem barw klubowych.
Po siódme, Jacek Magiera.
Nie da się ukryć, że kryzys w Legii jest bardzo złożony i dotyczy wielu aspektów działalności klubu. Jak świat długi i szeroki za słabą grę drużyny odpowiada trener, lecz w tym wypadku nad Jackiem Magierą bardzo długo wisiał parasol ochronny za świetne wyniki w poprzednim sezonie. Problem w tym, że wraz ze startem nowego sezonu Jacek Magiera dołączył do grona problemów Legii. Decyzje trenera są chaotyczne, co mecz widzimy na boisku eksperymenty taktyczne i personalne, a całości niskiej oceny Magiery jako szkoleniowca dopełniają jego pomeczowe wypowiedzi. W ocenie Dryblera zespołowi potrzebny jest wstrząs, zarówno na ławce trenerskiej jak i w drużynie.
(aktualizacja) Nie minęła godzina od publikacji tego tekstu, a oficjalna strona Legii podała informację o zwolnieniu trenera Magiery oraz dyrektora sportowego Michała Żewłakowa!