Czarna sobota dla polskich sędziów – mamy dowody!

8. kolejka Ekstraklasy za nami! Z czego ją zapamiętamy? Nie wiem jak wy, ale ostatnia ekstraklasowa sobota była dla nas czarnym dniem pod względem sędziowania i czas zacząć mówić głośno o tym, że polscy sędziowie są po prostu słabi w swoim fachu.
Po kolei. Sobota, 15:30, piękny słoneczny dzień. Na boisku w Kielcach spotykają się dwa zaprzyjaźnione od lat kluby: Korona i Sandecja. Mecz, czego mogliśmy się spodziewać – nudny. Goście z Nowego Sącza głównie się bronią, a kielczanie wykazują się rażącą nieskutecznością. Aż tu nagle, w 36. minucie Tomasz Brzyski zatrzymuje w polu karnym piłkę ręką. Dodajmy piłkę zmierzającą do pustej bramki.
Czy sędzia Stefański w myśl przepisów dyktuje rzut karny i pokazuje piłkarzowi Sandecji czerwoną kartkę? NIE! Sędzia Stefański nie robi nic! Gra toczy się dalej!
Następny mecz, Śląsk – Legia, sędzia – Jarosław Przybył. Gol na 1-0 dla warszawian pada po rzucie wolnym, zgraniu i strzale na pustą bramkę. Na powtórkach widać, że asystujący w tej sytuacji Sadiku był na spalonym…
Co sędzia Śląskowi zabrał, oddał w drugiej połowie dyktując rzut karny po rzekomej ręce Hlouska – rzekomo w polu karnym. Naszym zdaniem ręki nie było, a nawet jeśli ktoś by się uparł, że była to zdarzenie miało miejsce poza polem karnym.
Ostatni mecz, Paweł Gil i starcie Cracovii z Jagiellonią i kolejna kontrowersja sędziowska, na której traci Michał Probierz. Mamy wrażenie, że klika sędziowska naprawdę się na niego uwzięła. Bramka wyrównująca dla Jagiellonii padła po uderzeniu zza pola karnego, lecz w naszej ocenie Sheridan, będący na spalonym – zasłaniał Sandomierskiemu piłkę.
Sami widzicie jak to wygląda. Zbigniew Boniek dużo pisze na Twitterze, komentując bieżące wydarzenia piłkarskie. Nierzadko radzi klubom co robić, a sam niewiele robi w kwestii poprawienia poziomu sędziowanie w lidze. Może warto wrócić do opcji z Japończykami?