Wynik dużo lepszy niż gra. Antybohaterem łotewski sędzia!

Reprezentacja Polski wykonała zadanie i ograła u siebie Kazachstan 3-0. Umówmy się, ten mecz oglądało się fatalnie. Gdyby nie, dwie nieuznane bramki oraz skandaliczne sędziowanie – ciężko byłoby wymienić choć jeden szczególny moment gry.
Nasi rywale wyszli na ten mecz jakby musieli dziś grać za karę. Coś tam biegali, ale generalnie od początku było widać, że mają wywalone na wynik. A Polacy zagrali tak samo słabo jak z Danią i mimo trzech punktów bijemy na alarm: JEST ŹLE!
Polacy dość szybko wyszli na prowadzenie, po akcji rezerwowych z Kopenhagi – wrzutce Rybusa, zgraniu Makuszewskiego i bramce Milika. Potem oglądaliśmy festiwal strat, niecelnych wrzutek zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Długimi momentami na boisku w pierwszej połowie nie działo się nic specjalnego, poza spartoloną koncertowo setką przez Milika.
W drugiej połowie obudzili się Kazachowie, nic dziwnego – zauważyli, że Polakom można strzelić gola. Raz nawet udało się im wsadzić piłkę do bramki, ale łotewski sędzia dopatrzył się spalonego u niebiorącego udziału w akcji piłkarza drużyny gości (w jego ocenie zasłaniał on piłkę Fabiańskiemu). W 72. minucie bramkę z rzutu wolnego zdobył Lewandowski, której nie zauważył sędzia! KABARET, ponieważ wszyscy widzieli tego gola poza nim i jego asystentami! Na szczęście pare minut później łotewski arbiter uznał bramkę Kamila Glika i było już po meczu.
Epicentrum żenady sędziowania w tym meczu nastało jednak w 86. minucie! Andris Treimanis postanowił naprawić jeden błąd drugim i przyznał Polakom rzut karny za darmo! Naprawdę oglądamy sporo meczów, ale tak fatalnego sędziowania nie widzieliśmy dawno.
Gra Polaków była bardzo chaotyczna, przewidywalna. Nadal naszym jedynym pomysłem jest gra skrzydłami i wrzutki na aferę, najczęściej do nikogo. Dalej brakuje w naszej kadrze piłkarzy kreatywnych, którzy wzięliby ciężar rozgrywania gry na swoje plecy. W ocenie Dryblera kolejny słaby mecz zagrali środkowi pomocnicy: Zieliński i Mączyński. Dużą poprawę w porównaniu z meczem z Danią zaliczyli obrońcy.
Apelujemy! Nie przesadzajmy z entuzjazmem! Pozwólmy piłkarzom skupić się na decydujących, październikowych meczach z Armenią i Czarnogórą. Szczerze, obawiamy się, że do końca będziemy drżeć o awans na mundial.