Wojna o Legię

Szambo zaczyna wybijać coraz mocniej. Z Legii Warszawa nie ma już wycieku informacji, to już jest prawdziwa powódź. Rozgrywka, która nie wiemy do czego ostatecznie doprowadzi. Ale po kolei.
Najpierw Mioduski udziela ckliwego wywiadu „Rzeczpospolitej”, w którym mówi o mentalnym wpływaniu na postawę piłkarzy Legii informacjami odnośnie listy zarobków, czy ofert transferowych, co miało doprowadzić do klęski z Sheriffem. Żali się na dziurę budżetową jaką zostawił mu w spadku Leśnodorski i rozdmuchany skłąd z absurdalnie wysokimi zarobkami. Wspomina również o podpisywaniu nowych umów z pracownikami klubu przed zmianą warty. Oczywiście po przejęciu pełni władzy przez Mioduskiego wspomniani pracownicy złożyli wypowiedzenia, zapewniając sobie godziwe odprawy.
Kilka godzin później w posiadaniu dziennikarzy sport.pl znalazły się maile kompromitujące obecnego szefa (?) pionu sportowego Legii Radosława Kucharskiego. Z wiadomości tych wyłania się procedura sprowadzenia Sadama Sulleya do Legii, z czasów prezesury Leśnodorskiego, kiedy Kucharski pełnił rolę szefa skautingu. Kompromitacja, to mało powiedziane.
Kucharski osobiście załatwiał ten transfer z pewną agencją transferową, co opiewało na łączną kwotę 1,5 mln złotych. Z maili wynika, że nie był wtedy trzeźwy, a Sulleya widział w dwóch meczach rozegranych na jakichś pastwiskach. Ogólnie kosmos.
W przedstawionych wyżej historiach mamy więc do czynienia z szemranym polskim biznesem, typowym cwaniactwem oraz próbą wydojenia kury znoszącej złote jaja do cna. Kibice pieprzą coś o dobru klubu, a panowie na stołkach wyprowadzają pieniądze. Okraszone jest to dodatkowo cwaniakami z agencji menadżerskich, którzy oszukali nygusów na kilka milionów złotych.
Jeżeli takie rzeczy działy się w zespole Mistrza Polski, to strach pomyśleć, co się musiało dziać np w takim Ruchu Chorzów…..